kiss me on this cold December night, czyli Nominacja Dobrych Myśli
Pierwsze wspomnienie może wydawać się nieco dziwne, bo wiąże się ze śmiercią mamy i tymi pierwszymi dniami po. Patrząc wtedy na moją rodzinę, tatę, siostrę, ciocię, przyjaciółki i chłopca, poczułam, że choć nie ma już ze mną mamy, nie zostałam sama. Momentami chciało mi się nawet płakać, ale nie z żalu czy smutku, ale dlatego, że zdałam sobie sprawę, że mam wokół siebie dobrych, kochających ludzi. Dwójka z kolei jest dość banalna. Jest tym poniedziałkowym popołudniem, gdy po powrocie z pracy wpadł do mnie Życzenie, zjedliśmy pizzę i usiedliśmy przy stole pełnym pachnących pierników. Chłopiec łupał włoskie orzechy, a ja dekorowałam ciastka, obowiązkowo cała wymazawszy się w lukrze. W tle leciała świąteczna płyta Michaela Buble, a ja poczułam się jak w jakiejś kiczowatej świątecznej reklamie. Trójka to szaleństwo, czyli Madness . Choć stoję w tłumie ludzi, pada deszcz i jest mi za gorąco w kurtce, to jednak ledwo to czuję, bo skupiam się na tym, co słyszę. A słyszę mój u...