Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2015

Mercy

Obraz
Świetna ze mnie blogerka, nie ma co. Znów skiepściłam z blogiem... Skiepściłam też z Panem Romantycznym, bo odkąd się spotkaliśmy, jak za sprawą czarodziejskiej różdżki znikło moja chęć rozmawiania z nim. Więc nie rozmawiam... Co nie jest dobre, wiem, dlatego obiecuję przy świadkach (Was), że go przeproszę. Nie skiepściłam przynajmniej pracy semestralnej z biura rachunkowego, ale tylko dlatego, że miałam notatki i usiadłam obok super mądrej dziewczyny (to znaczy takiej, która - w przeciwieństwie do mnie - uczyła się). Wyczuwam piąteczkę! Poza tym chodzę na spacery z psem, który łapie chyba wszystkie kleszcze w okolicy i szukamy z A. i M. keszy w krzakach, muzeach, opuszczonych jednostkach, a czasem zupełnie nie tam, gdzie powinnyśmy... Właśnie rzuciłam w kąt Kroniki Bane'a , więc albo są tak beznadziejne, albo wyrosłam już z tego typu literatury. Sama nie wiem, w każdym razie nie polecam. Polecam za to Nodame Cantabile , całkiem przyjemne anime. Skończyłam dwa sezony, powinnam

We're up all night to get Loki

Obraz
Są takie posty na fejsie, na które zareagować można tylko i wyłącznie klasycznym what the fuck?! I tak właśnie zareagowałam na wiadomość, że dwójka moich znajomych z (byłej) pracy się zaręczyła. Najpierw spojrzałam na datę - 12 kwietnia, więc to nie prima aprilis. Komentarze poważne, zdjęcie pierścionka, kilka wspólnych fotek, więc wygląda na to, że to prawda. A pół roku temu nic na to nie wskazywało... Ponoć jedna trzecia par poznaje się w pracy. Zrobiłam więc krótkie podsumowanie facetów, których tam poznałam (nie wszystkich, oczywiście): Marcin, Piękny, Rudzielec, B. (tu szanse na powodzenie były chyba największe), Łukasz... Wygląda na to, że w moim przypadku nie tędy droga. Szkoła/studia? Tu też nie lepiej. Dzięki wspólnym znajomym? Ale ja przecież nie mam znajomych. Chyba naprawdę zostaje mi internet. Po kilku miesiącach rozmów na fejsbuku, smsów i stwierdzeń w stylu musimy się wybrać na rower , chodźmy na piwo, zagrajmy w scrabble , spotkałam się wreszcie z Łukaszem. Szału

It's been a while

Obraz
Weekend, weekend i po weekendzie...  Zaczęło się całkiem nieźle. W czwartek odwołałam korki, bo co będę dzieciaka męczyć, zaraz koniec roku szkolnego, i poszłam na zakupy. Nabyłam szorty *klik* i upewniłam się, że noszenie ich przeze mnie nie jest jeszcze zbrodnią na przeciwko zmysłowi wzroku. Przy okazji zauważyłam też niestety, że powoli zbliżam się do sieciówkowych granic... Trzeba coś z tym zrobić.  Do A. przyjechali znajomi, więc umówiłyśmy się z M., że pójdziemy na rower. Tylko że M. akurat wyjechała... A jeszcze we wtorek śmiałyśmy się, żeby tylko ładna pogoda była, to się gdzieś wybierzemy. Z obiema miałam się spotkać dziś i pokeszować, ale A. się wykręciła. Sama nie wiem, powinnam być zła, czy rozczarowana?  Ostatecznie z M. pojechałyśmy na krótką rowerową wycieczkę na Babie Doły. Pogoda piękna, ludzi mało, widoki cudne... W sam raz na spędzenie miłej niedzieli.  I znów zaczynam się zastanawiać, jak można nie mieszkać nad morzem. Gdzie się wtedy wyleguje w let