Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2016

I'll never get your bullet out of my head now, baby

Obraz
Jestem uzależniona od muzyki i koncertów, to żadna tajemnica. To moja skromna kolekcja biletów :) Podczas pobytu w Krakowie, koleżanka, z którą tam byłam, rzuciła: Jestem w takim wieku, że powinnam zacząć jeździć na koncerty. Bo jak nie teraz, to kiedy?  Zgodziłam się z nią w stu procentach. Choć jestem od niej o dwa lata starsza, do tej pory nie miałam jakoś odwagi podróżować, dlatego tamten wyjazd był dla mnie szczególnie ważny. Oby przełomowy. :) Przedstawiam więc listę pięciu zespołów, które chciałabym zobaczyć/usłyszeć na żywo. 5. 30 SECONDS TO MARS Na początku, gdy zamysł tej listy rodził się w mojej głowie, uznałam, że muszę wcisnąć tu Marsiaków ze względu na Jareda. No wiecie, muzyka muzyką, ale to przecież Jared Leto ! Dla niego samego poszłabym na koncert, żeby chociaż odetchnąć tym samym powietrzem co on i zobaczyć go z oddali. Włączyłam jednak kilka ich piosenek i okazało się, że przecież całkiem je lubię. Może nie szaleję za nimi, ale jednak lubi...

To nie tak miało być...

Obraz
Wszystko jest nie tak. Moim największym problemem w tym momencie powinno być to, że Muse nie zagrali Resistance . Ewentualnie to, że wyskoczyło mi dziwne coś na skórze i zdecydowanie powinien to obejrzeć lekarz. Ale nie, tak łatwo w życiu nie ma. Mimo wszystko weekend był dobry. Nocleg w Żaczku bardzo wygodny, komunikację miejską dało się ogarnąć. Pogoda trochę przerażająca: najpierw upał, potem lało cały dzień. Przerośnięty trawnik okazał się słynnymi krakowskimi Błoniami. Szukanie keszy nie szło najlepiej z powodu tłumów, ale ostatecznie znalazłam dwa. I spodnie . Traumę przeżyłyśmy też w windzie, bo zamiast zatrzymać się na pierwszym, drugim i czwartym piętrze, wjechała na czwarte, po czym zjechała na parter bez zatrzymywania. Niewiele zwiedziłyśmy, a jedyne zdjęcie, jakie zrobiłam, to wystawa sklepowa z mnóstwem worków do odkurzaczy. Nigdy nie widziałam tylu worków do odkurzaczy. I najważniejsze: Muse. Właściwie nie wiem, jak to opisać. Jakbym oddychała szczęściem, upijał...

Libster Blog Award

Obraz
Jutro rano łapię pociąg do Krakowa. Przed wyjazdem chciałam zrobić mnóstwo rzeczy, ale kończyło się na tym, że siedziałam zasłuchana na youtube... No nic, chciałam wam tylko dać znać, że żyję, obiecać, że nadrobię wszystko po powrocie (haha) i odpowiedzieć na pytania od Anelise . Dzięki za nominację! 1. O czym myślisz przed snem? Wymyślam różne historie, które mam nadzieję kiedyś spisać. Albo takie, o których nikomu nie opowiadam. 2. Jaki jest Twój sposób na bezsenność? Na co? Aaa, to jak się nie może spać... Rzadko mi się zdarza, ale jak już, to wystarczy włączyć muzykę. Ostatnio uśpiła mnie ścieżka dźwiękowa do Suicide Squad. 3. Jaki jest Twój największy sukces? Wciąż żyję! 4. O czym marzysz? O swoim kawałku szczęścia. 5. Co chciałabyś robić w życiu? Spotykać się ze znajomymi, oglądać filmy, czytać książki, jeździć na rowerze, chodzić na koncerty, szukać keszy, podróżować, pisać... 6. Jaki rodzaj postów na blogac...

Now I'm dead inside

Obraz
My lips feel warm to the touch My words seem so alive My skin is warm to caress I'll control and hypnotise You've taught me to lie without a trace And to kill with no remorse On the outside I'm the greatest guy Now I'm dead inside Pewnie zauważyliście, że zazwyczaj staram się pisać pozytywne rzeczy, choć czasem zdarza mi się narzekać. To chyba dlatego, że w rzeczywistości jestem raczej pesymistką i chociaż tutaj staram się skupiać na dobrych rzeczach. Dlatego mimo iż z moich ostatnich postów wynika, że żyję sobie aktywnie i ciekawie, ja sama wcale tego tak nie odczuwam. Bo wszystko to kręci się wokół dwóch moich przyjaciółek. Gdyby one nie przebiły się przez moją skorupę, byłabym sama. Serio. Tu gdzieś wyskoczymy w trójkę, tu spotkam się ze znajomymi jednej, tu znowu drugiej. Problem zaczyna się wtedy, gdy obie są zajęte albo gdzieś daleko. Wczoraj widziałam się z kolegą. Przyznam szczerze, że umówiłam się z nim, bo nudziło mi się. Co gors...

Ma dzika ruda ku-kura!

Obraz
W zeszłym tygodniu weekend zaczął się dla mnie już w środę. Spakowałam manatki i ruszyłam w drogę - PKS zabrał mnie w jedno z moich ukochanych miejsc, czyli Przewóz, gdzie domek mają rodzice mojej przyjaciółki. Jak wynika ze zdjęć, jeździmy tam już od siedmiu lat. Zmieniało się towarzystwo, zmieniały się nasze pomysły na spędzanie czasu, ale jedno pozostało niezmienne - właśnie nasza trójka. Było lato, kiedy upał dokuczał do tego stopnia, że ganialiśmy się z pistoletami na wodę i wężem ogrodowym. I takie, kiedy przez bity tydzień padało i układałyśmy tylko puzzle, nie wiedząc, co ze sobą począć. Jedno było potwornie leniwe, gdy chyba tylko czytałyśmy książki. I tam właśnie pierwszy raz Mags się upiła i w środku nocy poszła szukać świetlików do lasu. Było też takie aktywne, kiedy codziennie robiliśmy kilometry na własnych nóżkach w poszukiwaniu keszy. No i to, kiedy dziewczyny wsadziły mnie na rower i kazały jechać - wtedy właśnie polubiłam jazdę na rowerze. Tam obejrzałyśmy swój p...