Ma dzika ruda ku-kura!
W zeszłym tygodniu weekend zaczął się dla mnie już w środę. Spakowałam manatki i ruszyłam w drogę - PKS zabrał mnie w jedno z moich ukochanych miejsc, czyli Przewóz, gdzie domek mają rodzice mojej przyjaciółki. Jak wynika ze zdjęć, jeździmy tam już od siedmiu lat. Zmieniało się towarzystwo, zmieniały się nasze pomysły na spędzanie czasu, ale jedno pozostało niezmienne - właśnie nasza trójka.
Było lato, kiedy upał dokuczał do tego stopnia, że ganialiśmy się z pistoletami na wodę i wężem ogrodowym. I takie, kiedy przez bity tydzień padało i układałyśmy tylko puzzle, nie wiedząc, co ze sobą począć. Jedno było potwornie leniwe, gdy chyba tylko czytałyśmy książki. I tam właśnie pierwszy raz Mags się upiła i w środku nocy poszła szukać świetlików do lasu. Było też takie aktywne, kiedy codziennie robiliśmy kilometry na własnych nóżkach w poszukiwaniu keszy. No i to, kiedy dziewczyny wsadziły mnie na rower i kazały jechać - wtedy właśnie polubiłam jazdę na rowerze. Tam obejrzałyśmy swój pierwszy Bollywood - Czasem słońce, czasem deszcz. Zaczęłyśmy zombie poradnik. Strzelaliśmy z łuku, pływaliśmy na kajakach, robiliśmy ogniska. Aga nauczyła nas gry w Rumikuba. Z czasem tradycją stał się alko-chińczyk i śniadania na tarasie. Trzy kilo schabu z kością przeszło do legendy.
To lato zapamiętamy jako prześpiewane i jako sjestę za sjestą. Będziemy wspominać strzałę wbitą w drzewo, grzyba, który walczył, Bollywood, nasze motto: upadło - niech leży, dziką rudą ku-kurę i inne piosenki, przede wszystkim Komara i Rapapara.
Rodzice Mags wspominali ostatnio, jak kilka lat temu jej tata zadał mi pytanie, co robię w wakacje, a ja pewnym głosem odpowiedziałam: Jadę do Przewozu. Obym to samo mogła powiedzieć za kolejnych kilka lat.
Wczoraj wróciłam do domu i zdążyłam jeszcze pojechać do Gdańska na koncert Lao Che i Luxtorpedy. I stało się coś strasznego - po raz pierwszy w życiu nie wyszłam z koncertu zadowolona. Ba!, byłam wręcz znudzona. Mam nadzieję, że to tylko wypadek przy pracy i na trasie klubowej wszystko będzie jak zawsze.
Teraz zaś planuję najdroższy weekend w życiu, czyli wyjazd na Kraków Live Festival. Bo MUSE. ♥
Przepraszam za zdjęcia w ostatnim poście, nie mam pojęcia, dlaczego poznikały.
Kraków - uwielbiam. Może też kiedyś tam się wybiorę na jakiś koncert.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nigdy w Krakowie nie byłam. Jestem ciekawa tego miejsca.
UsuńBardzo warto. Ja mam to szczęście, że mieszkam około 50 minut autem więc mam blisko.
UsuńTo masz naprawdę blisko. Mnie czeka długa podróż pociągiem.
UsuńDlatego jestem stosunkowo często. Przynajmniej raz na miesiąc muszę być :)
UsuńTo powiedz, gdzie powinnam zajrzeć. :)
UsuńHmm, jest dobra knajpa, nazywa się Cichy Kącik, Rynek na pewno, Galeria Krakowska też spoko, zawsze można przejść z rynku do Galerii bo nie jest daleko. Ja na ogół nie zwiedzam, więc wiesz, ciężko mi cokolwiek powiedzieć na ten temat.
UsuńWłaśnie jestem ciekawa tych mniej popularnych miejsc. Domyślam się, że przy atrakcjach turystycznych będą tłumy... a ja za tłumami nie przepadam. :)
UsuńJa jestem z tych osób, które wolą odpoczynek niż zwiedzanie. Warto też odwiedzić Wawel, obejrzeć Smoka i iść nad Wisłę. Swego czasu nawet chyba pływali po Wiśle.
UsuńA ja lubię i to, i to. Pewnie i tak planować czas będziemy na bieżąco.
UsuńTe punkty, o których wspomniałam to myślę takie podstawowe punkty, które powinien zwiedzić każdy turysta będąc w Krakowie. Pamiętam, że mieliśmy nawet wycieczkę w liceum do części żydowskiej Krakowa, więc to była dla mnie nowość. Podczas np. 2 tygodniowych wyjazdów, wyjdę na miasto, czy zorganizuję sobie wycieczkę w takie ważne punkty ale resztę dni stawiam na wypoczynek.
UsuńLuxtorpeda - ej zazdroszczę tego koncertu! ;-) Ty to korzystasz z życia jednak porządnie :)
OdpowiedzUsuńTego zazdrościć nie warto, ale kilku poprzednich jak najbardziej. ;) Zresztą teraz ogłosili jesienną trasę, więc może i Tobie uda się wybrać.
UsuńA co, trzeba korzystać, póki można. ;)
pewnie korzystaj: takie są uroki młodości :D ee ja na pewno w tym roku sobie nie pozwolę na takie wyskoki.
UsuńZa bilet na Gdańsk Dźwiga Muzę, gdzie grali właśnie Laosie i Luxtorpeda zapłaciłam 15 zł. A na koncerty klubowe płaci się zwykle 30-40 zł, więc nie nazwałabym tego wyskokiem. Ludzie potrafią wydać więcej w macu czy na słodycze. Ale rozumiem, że masz teraz sporo wydatków.
UsuńDobrze jest mieć takie miejsce, do którego chce się wracać :) I zazdroszczę Krakowa, byłam kiedyś raz i tylko jeden dzień, ale naprawdę jest tam pięknie :) Jeszcze w połączeniu z koncertem to już szczególnie :D
OdpowiedzUsuńJa będę raptem trzy dni. Ciekawa jestem, czy uda mi się coś pozwiedzać. :)
Usuńkurcze mogę się tam wprosić też do tej Twej kumpeli?:D z winem:D
OdpowiedzUsuńJasne! Im więcej ludzi, tym lepiej. :D
Usuńczytaj: im więcej wina tym lepiej:D
UsuńE tam, średnio za winem przepadam. :P
Usuńa co lubisz?:D
UsuńOstatnio piję głównie piwa smakowe. Bestbiry wymiatają. :D No i proste drinki. Ale wypiję prawie wszystko. :)
Usuńdziękuję za Dard e Disco!! nie słyszałam tego z 5 lat, jaram się max! :D
OdpowiedzUsuńnie lubię Bollywoodu, ale z tym mam fajne wspomnienia :D
ach, zazdroszczę Lao Che :)
Bez Dard e disco nie ma imprezy. :D
UsuńCo za fantastyczne, aktywne wakacje. Nawet nie wiesz, jak Ci zazdroszczę. Też chciałabym mieć co wspominać w przyszły roku akademickim... Cholera, nie mam dokąd się wybrać.
OdpowiedzUsuńhttp://tamczytam.blogspot.com
To sama coś zorganizuj. ;)
UsuńTo dopiero może we wrześniu. Ale trzeba mieć z kim. Moi znajomi nie mają czasu.
UsuńChyba że tak. Na to już nic nie poradzisz.
UsuńUwielbiam takie aktywne wakacje! I jak weekend zaczyna się już w środę... Tylko czemu nie mam tak w roku szkolnym? :D
OdpowiedzUsuńCzasami zdarzają się dłuższe weekendy. :) Ale i tak będę musiała odpracować te dni.
UsuńMuse - zapomniałam o istnieniu tego zespołu, a przecież dużo ich kiedyś słuchałam ;) Mam nadzieję, że tym razem koncert się uda ;p
OdpowiedzUsuńJak można o nich zapomnieć?! :D
UsuńNo właśnie nie wiem;p Ale widziałam zapowiedź koncertu na Polsacie chyba ;p
UsuńA ja tam będę... Nie mogę się doczekać! :D
UsuńBardzo aktywne masz te wakacje :)
OdpowiedzUsuńTylko trochę za szybko mijają...
UsuńFajnie mieć takie miejsce, gdzie wraca się co roku i to jeszcze z tą samą ekipą :D
OdpowiedzUsuńOj tak. Uwielbiam to miejsce.
UsuńI to jest właśnie piękne - mieć tyle wspomnień na myśl o których buzia sama się śmieje :)
OdpowiedzUsuńI geez, zastanawiałam się, na jaki koncert się przejechać i przypomniałaś mi o Lao Che. Wieki ich nie słuchałam <3
Ja byłam na nich pierwszy raz... i jak na razie ostatni. Nie przekonali mnie za bardzo.
Usuń