uwolnij nas
Listopad wreszcie dobiega końca. Muszę przyznać, że ja z początku tego miesiąca i dzisiejsza ja to dwie różne osoby. Zrobiłam prawko. Zdałam za drugim razem, choć egzaminator był strasznie chamski i stwierdził, że bardzo źle jeżdżę. Teraz czekam tylko na sms-a z urzędu, że mogę odebrać dokument. I dostałam pracę. Nigdy nie marzyłam o byciu korposzczurem, ale zawsze to jakieś zajęcie, doświadczenie i pieniądze. W poniedziałek zaczynam. Poza tym serduszko Kornelii okazało się zdrowe, tata też ma dobre wyniki, Życzenie też już przestał marudzić. Czego chcieć więcej? Ciekawe, jaki będzie grudzień. To zawsze był mój miesiąc. Najpierw badania lekarskie, potem zjazd i urodziny, a czwartego do roboty. Muszę kupić prezenty, ogarnąć dom na święta, spróbować zorganizować jakąś Wigilię i oczywiście upiec i ozdobić pierniczki, a także wymyślić jakiś plan na Sylwestra.