Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2017

dla mnie też niezbyt łaskawy był dzień, czyli o tym, że myślałam, iż będzie łatwiej

Obraz
Mogłabym być teraz gdzie indziej, kończyć któreś kolejne piwo, oglądać kolejny film, który właściwie nic mnie nie obchodzi, albo spać już wtulona w jego ramię. Tylko że jakoś nie potrafimy się ostatnio dogadać. Mów do mnie , proszę,  przecież nie czytam ci w myślach. Mów. Jakbym sama mówić potrafiła. Ja też zdradzę wam sekret: to działa też w drugą stronę. Naprawdę myślałam, że będzie łatwiej. Było łatwiej. Kesze, piwo, kino, kręgle. Rower, spacer, koniec świata. U mnie, u niego, film, czipsy, popcorn. Tort, sernik, kopiec kreta. Whisky, piwo, wino, earl grey. A przecież nic się nie zmieniło. *.* Jest środek sesji, a ja jak zwykle nie myślę o tym, o czym powinnam. Na razie zaliczone mam trzy przedmioty, zostało... dużo. Nie chce mi się nic. Potrzebuję wiosny. Dla mnie też za długa zima i zła...  ale przyznaj, że w sumie się żyje cudnie  i przestań wyć przestań wyć przestań płakać 

przecież nawet nie mieliśmy siebie w planach, czyli o planach na 2017 właśnie

Obraz
Kilka dni temu, pierwsza w nocy, nie śpię jeszcze. Słucham podesłanych przez niego piosenek i łzy ciekną mi po policzkach. Bo mu źle. I mi też jest źle. Chcemy czy nie, teraz jego życie jest kawałkiem mojego.  Zresztą sama powiedz, będziesz ze mną, kotku? Naprawdę nie mogę słuchać tej piosenki, bo zaraz ryczę... Dwa dni później płaczę, bo jest tak cholernie uparty jak ja i nie chce zrobić jednej głupiej rzeczy, o którą go proszę. Wreszcie uwalniam emocje, wtulam się w ciepłe silne ramię i już po chwili czuję się sto razy lepiej. Ale miało być o planach przecież. Postanowień noworocznych nie robię. Kiedyś spisywałam ich tysiące i większości nigdy nie spełniałam.  Zamiast tego mam plany, choć to też chyba nie najlepsze słowo. Po prostu jest coś, co chcę zrobić w tym roku. Chcę zdać egzamin zawodowy, który już za pasem. Chcę zdać sesje - zimową i letnią. Chcę znaleźć pracę. Chcę znów przeczytać co najmniej 52 książki. Chcę schudnąć. Chcę...

Saturday night, czyli podsumowanie grudniowego czelendżu i trochę 2016 roku

Obraz
Zaczynamy od zadań grudniowych: 1. Przeżyć Jak widać udało się. 2. Zaliczyć podstawy prawa i co tam się jeszcze po drodze trafi Zaliczone! 3. Zrobić zakupy Nabyłam nową suszarkę oraz mikser. Kupiłam też nową bieliznę. Tylko tostera brakuje, ale to kwestia czasu. 4. Upiec pierniki i ogólnie ogarnąć święta Pierniki upieczone i udekorowane, o czym już wiecie z Nominacji Dobrych Myśli .  Co do samych świąt, nie było kolorowo. Tata z siostrą tak się pokłócili, że nie chcieli spędzać razem Wigilii i siostra przyjechała do cioci dopiero wtedy, gdy taty już nie było. Na szczęście następnego dnia się pogodzili. 5. Napić się z kimś whisky z colą W pierwszy dzień świąt wypiliśmy z Życzeniem 0,7 Jacka Danielsa. W trzy godziny. I to bonusowe zadanie też udało mi się zrealizować.  2016 rok mogłabym z powodzeniem uznać za udany, gdyby nie jedno wydarzenie - śmierć mamy.  Zaczęłam go sylwestrem u Aśki . Potem zdałam sesję, złapałam lutową depr...