hieny mogą przeszkodzić nam
Wyprawę nad jezioro mogę zaliczyć do udanych. Były kesze, gry, spacery, kąpanie się w jeziorze, grill i ognisko. Niestety nie obyło się też bez kłótni, której powodem byłam pośrednio ja sama, choć na dobrą sprawę nie stało się nic wielkiego. To trochę popsuło atmosferę, ale na szczęście nie na długo. Ewakuować się musieliśmy dzień wcześniej, bo z powodu piątkowej burzy nie mieliśmy prądu, a co za tym idzie także wody i zasięgu, i nawet przejazd musieliśmy sami sobie zrobić, usuwając z drogi zwalone drzewo. Zaczęliśmy już nawet snuć plany, jak to będziemy żyć dalej z dala od cywilizacji, pędząc bimber, warząc piwo i polując z łuku na dzikie zwierzęta, gotując skórzane paski i podeszwy butów... I będziemy oprowadzać ekipę National Geographic po naszym terenie. Jak jednak widać, wróciliśmy bezpiecznie do domu. Hymn tego wyjazdu sponsorowany jednym z keszy :) Po powrocie udało mi się spotkać z Panem z Islandii, który wpadł na chwilę do Gdyni. Tym razem nie namieszał ani...