Liście, które z drzew spadają, trupy na twarzach mają
Ostatnio czuję się niczym bohaterka Trudnych Spraw czy innej Ukrytej Prawdy . Ciągle się coś dzieje. Jednego dnia ktoś dowiaduje się, że facet, z którym ma dwuletnie dziecko, ma z inną kobietą jedenastoletniego syna. Po sześcioletnim związku kobieta nagle zabrała dziecko i wyjechała z kraju... A to nagle siostra dzwoni w panice, że ściągnęła jakiegoś wirusa na telefon (bo przecież pierwsze, co robisz, gdy dostajesz maila, to otwierasz załącznik - nawet jeśli z nadawcą jest twoja koleżanka z dawnej pracy, a w załączniku rzekomo znajdują się rzeczy, które nie powinny trafić w twoje ręce) i nie wie, co ma robić. Usuwa maila, zastrzega dowód, przelewa całą kasę na inne konto i panikuje. A to znowu ktoś kupuje buty przez Facebooka. Po prostu pisze do jakiejś obcej dziewczyny, że chce takie a takie najacze, po czym przelewa 100 zł. Po butach nie ma śladu, dziewczyna okazuje się być oszustką (niemożliwe!), sprawa zostaje zgłoszona na policję... Aż tu nagle po kliku ...