ta odrobina cynobru to korona zdobiąca głowę panny młodej*
*cytat pochodzi z najwspanialszej bollywoodzkiej produkcji Om Shanti Om i nie ma żadnego związku z tematem posta. Po prostu chodził mi po głowie i musiałam gdzieś go zapisać. Czy to już połowa marca? Przecież zamknęłam oczy na jakieś pięć minut... To na początek może zdam relację, jak idzie mi z postanowieniami. 1. Przeżyć. Jak widzicie, to się udało, choć nie było łatwo. Na początku lutego złapało mnie takie przeziębienie, że myślałam, iż z tego nie wyjdę. Musiałam udać się do lekarza po pierwsze w mojej karierze L4, a potem leżałam, kaszlałam, smarkałam i ogólnie umierałam przez prawie tydzień (a zazwyczaj w trzy dni jestem zdrowa). I dopiero co wyzdrowiałam z lżejszej infekcji. Chyba czas zacząć łykać tran. 2. Oszczędzanie. Oj, nie idzie mi. Styczeń i luty przeszły zgodnie z planem, za to w marcu coś się posypało. Co prawda spodnie i bielizna, które kupiłam, były mi bardzo potrzebne, ale już codziennie wyprawy do żabki w przerwie w pracy nie s...