zbuduję Ci dom, czyli mały update (ach, ta korpomowa)
Zacznę od pracy, bo to ostatnio większa część mojego życia. Zdarzyły się trzy ważne rzeczy. Po pierwsze, team, w którym byłam, nagle ni z tego, ni z owego podzielili na dwa zespoły. Kiedy zaskoczona szukałam siebie na liście członków obu grup, okazało się, że ja wyląduję w zupełnie innej. Tego ostatniego trochę się spodziewałam, i o tym, że nas przesadzą też wiedziałam, ale mimo to trochę nie mogłam się po tym pozbierać. Atmosfera po spotkaniu, na którym to ogłoszono, była naprawdę smutna, a koleżanka prawie się popłakała. W końcu jednak się przyzwyczailiśmy, a ja doszłam do wniosku, że trafiłam do fajnych ludzi. Po drugie, byłam z koleżankami z pracy na piwie (tak, z tymi, z którymi nas rozdzielono). Ku mojemu zdziwieniu, bawiłam się bardzo dobrze. Obgadałyśmy ludzi, udane i nieudane podrywy, pakiet medyczny Luxmedu i urlopy macierzyńskie. Pewnie impreza by się przedłużyła, gdyby nie to, że spotkałyśmy się w poniedziałek. Mam nadzieję, że kiedyś uda nam...