zbuduję Ci dom, czyli mały update (ach, ta korpomowa)

Zacznę od pracy, bo to ostatnio większa część mojego życia. Zdarzyły się trzy ważne rzeczy. 

Po pierwsze, team, w którym byłam, nagle ni z tego, ni z owego podzielili na dwa zespoły. Kiedy zaskoczona szukałam siebie na liście członków obu grup, okazało się, że ja wyląduję w zupełnie innej. Tego ostatniego trochę się spodziewałam, i o tym, że nas przesadzą też wiedziałam, ale mimo to trochę nie mogłam się po tym pozbierać. Atmosfera po spotkaniu, na którym to ogłoszono, była naprawdę smutna, a koleżanka prawie się popłakała. W końcu jednak się przyzwyczailiśmy, a ja doszłam do wniosku, że trafiłam do fajnych ludzi. 

Po drugie, byłam z koleżankami z pracy na piwie (tak, z tymi, z którymi nas rozdzielono). Ku mojemu zdziwieniu, bawiłam się bardzo dobrze.  Obgadałyśmy ludzi, udane i nieudane podrywy, pakiet medyczny Luxmedu i urlopy macierzyńskie. Pewnie impreza by się przedłużyła, gdyby nie to, że spotkałyśmy się w poniedziałek. Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się to powtórzyć.

I po trzecie, przedłużyli mi umowę. 

Poza pracą mam czas na niewiele więcej. A to wpadnę do siostry, a to spotkam się z Życzeniem albo przyjaciółkami i w międzyczasie zachoruję. Pogoda dobija i coraz bardziej tęsknię za latem. Także... meh

Zostałam matką chrzestną (i jednocześnie ojcem chrzestnym) mojej siostrzenicy, choć miałam wątpliwości czy to się uda, bo siostra ustaliła termin jakiś tydzień przed. No i miałam nieciekawą rozmowę z księdzem przy spowiedzi, aż odeszłam od konfesjonału i wyspowiadałam się kolejnego dnia u innego księdza. Ostatecznie jednak wszystko dobrze się skończyło i nawet nie podpaliłam nikogo świecą (chyba tylko nakapałam woskiem przy gaszeniu).

Tata był w sanatorium i przez trzy tygodnie sama rządziłam w domu. Czasem było przygnębiająco i sama musiałam robić zakupy i segregować śmieci, ale poza tym fajnie odpoczęłam od trochę napiętej atmosfery. Ale o tym już mówiłam kiedyś. 

Dlatego tym bardziej chciałabym:


Komentarze

  1. Fajnie, że zostałaś chrzestną :) Czemu jednak równocześnie chrzestnym?
    Zmiana w pracy smutna, ale z tego co wywnioskowałam to wcale nie na gorsze. Może z osobami z poprzedniego teamu uda się uzyskać bardzo fajne relacje niezwiązane z pracą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że w tej pracy tak wam dziwnie porobili. Ale wyjście poza praca widzę bardzo udane, a pewnie należy sie ;)
    Nie choruj, kuruj się :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. też tęsknię za latem. trochę dobija mnie fakt, że niby nastał marzec, a wiosny ni widu, ni słychu, a co ciekawsze - mrozy są konkretne, bo czasami po -15 czy coś :|
    czyli w jednej osobie jesteś rodzicami chrzestnymi :) nie słyszałam jeszcze o czymś takim, ale... gratuluję (?) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niektóre zmiany - mimo iż jesteśmy nimi zaskoczeni - to wbrew pozorom są potrzebne :) O, fajnie, ja jeszcze nie jestem matką chrzestną, ale może to i lepiej? :) Bo nie chciałabym być taką na odległość... Miłego weekendu!

    Miło/ść

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, widze dzieje się oj dzieje :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz