Maj
Dobra, mamy połowę maja, więc chyba wypadałoby opowiedzieć, co u mnie słychać. Spędziłam całkiem zwyczajny weekend majowy, były kesze, planszówki, alkohol, dziki i spacery. Byłam w kinie na nowym Kapitanie Ameryka ( #teamBucky ) i nawet w teatrze muzycznym na Ghost (spektakl miał być o 17, a ja umówiłam się z przyjaciółką o 17:30, no comment ). Wpadłam na Technikalia, bo grały Happysady i T.Love . Odwiedziłam koleżankę i razem z przyjaciółkami zaczęłyśmy projektować cosplaye MLP (i tak nic z tego nie wyjdzie, ale to fajna zabawa). Byłam na kolejnej rozmowie kwalifikacyjnej, z której nic nie wyszło. Odwiedziłam PUP i okazało się, że właściwie prawie jeszcze pracuję i muszę załatwić zaświadczenie, że rozwiązali ze mną umowę. Zaliczyłam egzamin z angielskiego - 102,5/105 punktów - i czuję się zawiedziona, bo był na poziomie gimnazjum, więc powinnam mieć maksa. Upiekłam sernik dla babci (o pierwszej w nocy usypiałam pod piekarnikiem przy kojącym szumie zmywarki). I oczywiście ...