Now I'm dead inside
My lips feel warm to the touch
My words seem so alive
My skin is warm to caress
I'll control and hypnotise
You've taught me to lie without a trace
My words seem so alive
My skin is warm to caress
I'll control and hypnotise
You've taught me to lie without a trace
And to kill with no remorse
On the outside I'm the greatest guy
Now I'm dead inside
Pewnie zauważyliście, że zazwyczaj staram się pisać pozytywne rzeczy, choć czasem zdarza mi się narzekać. To chyba dlatego, że w rzeczywistości jestem raczej pesymistką i chociaż tutaj staram się skupiać na dobrych rzeczach. Dlatego mimo iż z moich ostatnich postów wynika, że żyję sobie aktywnie i ciekawie, ja sama wcale tego tak nie odczuwam.
Bo wszystko to kręci się wokół dwóch moich przyjaciółek. Gdyby one nie przebiły się przez moją skorupę, byłabym sama. Serio. Tu gdzieś wyskoczymy w trójkę, tu spotkam się ze znajomymi jednej, tu znowu drugiej. Problem zaczyna się wtedy, gdy obie są zajęte albo gdzieś daleko.
Wczoraj widziałam się z kolegą. Przyznam szczerze, że umówiłam się z nim, bo nudziło mi się. Co gorsze, kiedy się z nim spotkałam, zaczęłam nudzić się jeszcze bardziej. To już jest smutne. Aż nabrałam ochoty, by odezwać się do niedoszłego.
Dobra, wiem, że sama jestem sobie winna. Niektórych kontaktów nie powinnam była zrywać, a niektórych osób zwodzić, a niektórych zawodzić. Nie zmienia to faktu, że jest mi zwyczajnie smutno.
Skąd się bierze znajomych?
O damsko-męskich relacjach wspominać nawet nie będę. Kiedy zaczynam za bardzo jarać się pikselami, im bardziej zaczynam rozumieć historie M., tym gorzej ze mną. I cóż, tak źle to już dawno ze mną nie było, założę się, że desperacją śmierdzę na kilometr.
Geez, nawet obserwatorów mam coraz mniej. Aż tak ze mną źle?
Geez, nawet obserwatorów mam coraz mniej. Aż tak ze mną źle?
Ale tak poważnie, skąd się bierze znajomych?
Nie wiem skąd się bierze znajomych, bo sama chciałabym ich mieć :D
OdpowiedzUsuńMoże ktoś zdradzi nam ten sekret. ;)
UsuńAle wiesz ja też niektóre znajomości zakończyłam definitywnie bo po prostu nie warto było ich ciągnąć.
UsuńI dobrze. Nic na siłę.
UsuńTeż tak myślę. Ale tak naprawdę lepiej mieć kilku prawdziwych znajomych niż tylko takich na doczepkę.
UsuńPodbijam pytanie xD
OdpowiedzUsuńA liczyłam, że ktoś tu coś doradzi. :P
UsuńHmm, wiesz, ja mam nie tyle problem ze spotykaniem ciekawych ludzi, co ze zjednywaniem ich sobie :P
UsuńW każdym razie z doświadczenia mogę Ci powiedzieć, że bardzo fajne osoby można poznać na różnorakich festiwalach, konwentach i takich tam, a także w różnych stowarzyszeniach- jakieś wolontariaty, organizacje studenckie takie tam.
No i poza tym to studia, praca- stąd się bierze znajomych :P Tylko trzeba jeszcze umieć ich do siebie przyciągać xD
moi wszyscy znajomi są ze szkoły xD skończyłam ją już dawno temu, ale od tej pory w zasadzie nie mam nowych znajomych, samych przelotnych...
OdpowiedzUsuńCzemu się nie odezwiesz do przyjaciółek? Jak będziesz tylko czekać jak same się odezwą to je w końcu stracisz. Ja nigdy nie lubię odzywać się ciągle pierwsza.
OdpowiedzUsuńAkurat to nie stanowi problemu,z nimi widuję się często.
UsuńWięc czego jeszcze byś chciała? :P
UsuńTrochę więcej znajomych, przecież napisałam. :P
UsuńTo zglos sie do reality show :P
UsuńTeraz to mnie zabiłaś :p
UsuńWłaśnie widzę, bo w ogóle się już nie pojawiasz ;p
UsuńCzasem wystarczy dowiedzieć się, gdzie spotykają się ludzie tacy jak Ty. Pójść tam, pokręcić się między nimi i po prostu zawrzeć nowe znajomości. Ostatnio miałam okazję poznać tak kilka osób, niestety wszyscy to niewyżyci seksualnie faceci :D
OdpowiedzUsuńhttp://tamczytam.blogspot.com
Tylko że ludzie tacy jak ja siedzą w domach. :)
UsuńKiedyś też siedziałam, jak wyszłam to moje życie nagle nabrało barw. Nie ma lekarstwa na lenistwo. Po prostu wyjdź. O, wczoraj przez pół godziny poznałam kolejne 9 osób.
UsuńDobre pytanie - skąd się bierze znajomych. U mnie problem jest taki, że większość znajomych jest już po ślubie, niektórzy mają dzieci i wieczorami wolą zalec przed telewizorem niż się spotkać i tylko w weekendy się odzywają. Ale co tam, nauczyłam się spędzać miło czas sama ze sobą :)
OdpowiedzUsuńAle przynajmniej jacyś znajomi są. ;)
UsuńByć są, ale wiesz :) kiedyś było ich dużo więcej - rozstanie z chłopakiem zrewidowało przyjaźnie :)
UsuńJa nigdy nie miałam wielu znajomych. :) Widać to nie były przyjaźnie.
UsuńJa mam kilku znajomych a każdy z innej beczki - ta z liceum, ta ze studiów, ten z podwórka, ta z pracy, ten z akademika, ten z klubu :P same pojedyncze płotki :P
OdpowiedzUsuńHa! Ostatnio też zadaję sobie to pytanie.
OdpowiedzUsuńMała głowa do góry :) Pixele to nie koniecznie dobra sprawa na poznawanie ludzi, aczkolwiek to zawsze jakieś towarzystwo. W swoim najbliższym otoczeniu mam moją kuzynkę, a tak to właśnie ludzi poznanych przez gry, mimo 700 znajomych na fb. Ale czasem tacy ludzie, właśnie poznani w grach, poznani przez internet powodują, że Twój świat i życie się zmienia :) Moja ostatnia znajomość okazała się strzałem w 10! :)
OdpowiedzUsuńpomyśl sobie, że można mieć najlepszą przyjaciółkę gdzieś 1000 km od miejsca, w którym mieszkasz, obie pracujecie, a wasz jedyny kontakt ogranicza się do wiadomości na whatsappie. to jest dopiero gunwo! ale można się przyzwyczaić :)
OdpowiedzUsuńwiększość z nas chciałaby znać na to pytanie odpowiedź..
OdpowiedzUsuńZ sieci. A tak serio to nie wiem. Mnie z jedną z najbliższych osób dzieli 300 km, praca, związki i małe dziecko, a jednak wciąż dochodzę do wniosku, że "im jesteśmy bliżej tym jesteśmy dalej". Nie jestem dobrym przykładem do "posiadania" paczki znajomych. Z drugiej strony wcale nad tym nie ubolewam... Może chodzi o to, żeby znaleźć sposób na radzenie sobie "z sobą" bez nich? Tak myślę.
OdpowiedzUsuń