niech spadnie z nieba złoty deszcz

Cześć, pamiętacie mnie jeszcze? Jestem Emi i jestem kłębkiem nerwów. 

W sumie zawsze byłam, ale ostatnio jest tylko gorzej. Po pierwsze, wiadomo - pandemia i wszystko, co dzieje się wokół niej. Obostrzenia, które w teorii są sensowne, ale z drugiej strony generują masę innych problemów. Myślę o tych wszystkich ludziach, którzy zostaną kolejny raz pozbawieni możliwości zarabiania. O moich ulubionych knajpkach, które albo przetrwają, albo nie. O dzieciakach, które muszą się zmagać ze zdalnym nauczaniem, a nie mają warunków w domu. O tym, że znów chcą nas zamknąć w domach, co nie służy zdrowiu ani fizycznemu, a tym bardziej nie psychicznemu. 

Koronawirus generuje też pracę, której nieustannie mamy nadmiar. Czasem, gdy dostaję masę mejli z rzeczami do zrobienia "na już", a do tego dochodzą jeszcze moje standardowe taski, których mało nie jest, po prostu zaczynam płakać. Siedzę przed monitorem i łzy ciekną mi z oczu, bo zwyczajnie wszystkiego jest tyle, że nie wiem, w co ręce włożyć. A czasem po prostu muszę się powstrzymać, by nie rzucić z wściekłości myszką i walę pięścią w biurko. I zazwyczaj, gdy tylko wydaje mi się, że nadrobiłam wszystkie zaległości, natychmiast pojawia się coś nowego.

W domu też brakuje mi sił. Wkurzało mnie, że porządki zawsze są na mojej - i tylko mojej - głowie, ale los pokazał, że niesprzątnięte pajęczyny nie są najgorszym, co może mnie spotkać, bowiem jest szansa, że ojciec wraca do starego nałogu, który całą rodzinę kosztował wiele nerwów i zdrowia. To koszmar, który nigdy się nie kończy. Aha, i jakbym miała mało problemów, to pojechałam na weekend nad jezioro z rodziną Życzenia, co z kolei skończyło się wielką rodzinną awanturą i niemal bójką. Pierwszy raz widziałam, jak mój luby płacze i strasznie mnie to zabolało.

Jedyną rzeczą, jaka sprawia mi ostatnio przyjemność, jest szukanie skrzynek. Geocaching. Bierzesz telefon, bierzesz długopis i idziesz, gdzie prowadzi cię mapa. Czasem musisz coś policzyć, pomyśleć, a czasem wiesz od razu, gdzie szukać. Czasem stoisz i obmacujesz czyjś płot, bo gdzieś tam powinna być przyczepiona magnesem ependorfka. Czasem kompletnie nie wiesz, co robisz, szukasz drzewa w lesie, albo kręcisz się i patrzysz, dopóki ludzie nie zaczną na ciebie patrzeć zbyt podejrzliwie. Skupiasz się na celu, analizujesz podpowiedzi, przyglądasz się zdjęciom, nogi cię prowadzą i nie myślisz o innych rzeczach. Totalne oderwanie od rzeczywistości, którego ostatnio tak bardzo potrzebuję.

I kiedy nie szukam skrzynek, myślę o szukaniu skrzynek. Myślę o kolejnej wyprawie na Hel, którą mamy w planach, o tym, czy uda się znaleźć te, których nie znaleźliśmy wcześniej (a wypraw keszowych na Hel było już kilka w mojej karierze). Myślę o goeścieżce, która ostatnio wpadła mi w oko - Dworki i Pałace Północnych Kaszub - chciałabym ją zdobyć, a raczej nie mam na to szans, bo póki co zdobyłam jedną skrzynkę z dwudziestu rozsianych po Pomorzu. Myślę o tym jednym keszu, który "psuje" mi mapę - jedynym, którego nie zdobyłam na dość długiej trasie. 

Bo jak nie myślę o tym, to myślę o samych przykrych rzeczach, czuję, jak na mojej szyi zaciska się pętla rozpaczy skrzynki Hel geościeżka elektrownia żarnowiec mikrosiwerty na godzinę pałac w Rzucewie wisi na mapie Ustka na fali mikromagnetyk na kordach szybko i sprawnie TFTC dziupla kordy blisko wirtual hasło do logu zagadka nietypowa potrzebne narzędzia drewniaczki krety own pełny logbook potrzebny serwis skrzynki skrzynki skrzynki 

Komentarze

  1. Zdecydowanie panią pamiętam:)
    Pandemia nie służy nikomu z nas. Nic dziwnego, że psychiatria przeżywa dodatkowy kryzys. Ale, mam nadzieję, że wreszcie wszyscy nauczymy się z tym żyć, a za jakiś czas, cóż- wszystko się unormuje. Przetrwamy to. Bo co innego nam zostaje, jeśli nie przetrwanie?
    I przykro mi, że tyle złego się dzieje. Wysyłam sporo dobrej energii w twoją stronę, tyle, ile mogę.
    Mimo wszystko, dobrze cię widzieć.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz