Początek
A jeszcze niedawno był październik... Ba!, jeszcze niedawno świętowałam nadejście 2018 roku.
W każdym razie listopad minął szybko, tak, że nawet nie jestem w stanie przypomnieć sobie jakichś szczególnych wydarzeń z tego miesiąca. Był oczywiście dzień Wszystkich Świętych i rocznica śmierci mamy, miałam jeden długi weekend, który przechorowałam... i tyle.
W grudniu oczywiście były moje urodziny, z okazji których upiekłam sernik, dostałam pusheenowy plecak, książkę Historia naturalna smoków (a ja nie cierpię smoków, dzięki wielkie), kartę podarunkową do empiku, a także kinder czekoladę i prawdziwą szwajcarską czekoladę. Była też impreza imieninowa cioci w dniu moich urodzin, ale nikt o mnie nie pamiętał i w sumie bawiłam się okropnie. Były urodziny Życzenia, więc poszliśmy na obiad do Brooklynu i na spacer przy świątecznych gdyńskich dekoracjach, które wprost uwielbiam. Były też kręgle, piwo z koleżankami z pracy, wyjście z teamem na tajskie jedzenie (taka nasza mała wigilia)... A!, miałam też tydzień urlopu, podczas którego głównie pilnowałam siostrzenicy, więc za bardzo nie odpoczęłam, oraz wizyta w Centrum Hevelianum (świetna sprawa, polecam!).
Oczywiście były i święta, których nie chciałam. Nie chciałam spędzić poprzedzających je dni w kuchni i na sprzątaniu, a potem siedzieć i udawać, że dobrze się bawię. Na szczęście udało się wszystko to ograniczyć do minimum, Wigilia w małym gronie i żadnych wizyt rodziny/u rodziny.
W końcu nadszedł Sylwester. Spędziłam go w domu z Życzeniem i resztą rodziny. Pizza, whisky, Sylwester z dwójką w tv. I wreszcie odliczanie... Gdy wybiła północ, moja siostra wzniosła okrzyk, ogólnie zapanowało poruszenie, a ja wzruszyłam ramionami i stwierdziłam Aha, to już. Potem obejrzeliśmy fajerwerki przez okno i spać. Mamy 2019 rok.
Z jednej strony nie poczułam, żeby cokolwiek się zmieniło. Nie stałam się nową sobą, moje życie nagle się nie zmieniło, a jednak poczułam jakiś dziwny ciężar. Ciężar tego, że muszę sobie poradzić ze wszystkim przez kolejne dwanaście miesięcy. Że kolejny, choć tylko umowny, etap życia się skończył, a ja wciąż jestem taką samą osobą, w tym samym miejscu.
2018 rok przyniósł mi wiele dobrego, jak choćby podróże, o których pisałam niedawno, miało miejsce też kilka przykrych sytuacji, ale przede wszystkim nie było żadnych zmian. Oczywiście brak zmian wciąż jest lepszy niż zmiana na gorsze, ale czegoś mi po prostu brakuje.
Życzę więc Wam i sobie, żeby nam nie brakowało.
Na mnie też z roku na rok Sylwester robi coraz to mniejsze wrażenie. Po prostu jest. Następnego dnia budzę się taka sama jak dzień wcześniej.
OdpowiedzUsuńDokładnie.
UsuńMoja znana mi Emi. Dziewczyna z wrażliwą duszą, która za wszelką cenę stara się trzymać pokerową twarz ;)
OdpowiedzUsuńZ roku na rok Sylwester też robi na mnie coraz mniejsze wrażenie, ale jakieś uczucia na pewno musiały Ci towarzyszyć :)
Tak jak napisałam - poczułam tylko ciężar, że wszystko zaczyna się od nowa.
UsuńJa prawie zawsze miałem pecha do Sylwestrów. Albo nie było ludzi, z którymi chciałbym przeżyć ten czas, albo akurat byłem chory i nie mogłem nic pić, albo miałem złamana rękę. . Dobrze, że chociaż kilka Sylwestrów miałem udanych :)
OdpowiedzUsuńDobre i to. ;) W ogóle mam takie wrażenie, że obecnie panuje przymus bawienia się w Sylwestra. Musisz gdzieś wyjść, musisz się napić, musisz obejrzeć fajerwerki...
UsuńJa to w ogóle poszlam za kotem to pokoju i przegapiłam odliczanie :P
OdpowiedzUsuńA nowy rok i tak nadszedł. :D
UsuńCzyli nowy rok, stara Ty. Mam podobnie.
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie.
UsuńCałe szczęście, że poza książką w tematyce, której nie lubisz, dostałaś bon do empiku ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w nowym roku! By był lepszy! :)
Pewnie o nim zapomnę i straci ważność. :P
UsuńIm jestem starsza, tym mniej jakoś cieszy mnie Sylwester.
OdpowiedzUsuńSiłą rzeczy myślę wtedy o tym, co zmieniło się w moim życiu w danym roku i przeważnie wychodzi, że cały czas tkwię w tym samym miejscu.
Mam takie samo wrażenie.
UsuńPowodzenia w Nowym Roku, oby było lepiej i nie pojawiło się to poczucie, że czegoś brakuje :)
OdpowiedzUsuńPS. Też lubię tę piosenkę :D