Dzień, który zaczął się marnie, marnie skończy się, czyli o tym, że w listopadzie nie da się uciec od śmierci
Ósma czterdzieści, siedzę w autobusie i myślę o tym, że wreszcie udało nam się z dziewczynami rozbroić beczkę piwa, że oprócz suszarki muszę kupić również mikser, bo zepsuł się poprzedniego dnia, że do końca tygodnia muszę zrobić raport w pracy, że na weekend powinnam ogarnąć notatki. Dzwoni telefon, tata. Słucham i nie rozumiem. Kilka minut później dzwoni siostra. Nie wierzę. Nie rozumiem.
Mama nie żyje.
To nie tak, że się tego nie spodziewaliśmy. Ale nie byliśmy gotowi.
Podjechałam do pracy. Weszłam po siostrę. Razem zaczekałyśmy na ciocię. Pojechałyśmy do mamy. Jak ja śmiem nie pożegnać się z mamą? Przecież tam jej już nie ma.
Akt zgonu. Ubranie do trumny. Buty. Apaszka, żeby zasłonić dziurę w szyi. Rajstopy. Bielizna. Firma pogrzebowa. Kościół. Ksiądz. Organista. Grabarz. Kaplica. Urna. Kwiaty. Wieńce. Stypa. Goście. Różaniec. Cmentarz. Telefony.
Dalej nie płaczę. Czy ja w ogóle jeszcze to potrafię? Nucę tylko kolejną piosenkę pod nosem, pewnie myślą, że się modlę. A może właśnie tak jest? Jak ta dziewczyna z teledysku Closer to the edge:
Some people believe in god, I believe in music. You know, some people pray, I turn up the radio.
Dla mnie mama jakby umarła już wtedy, w sierpniu. Czy żałuję, że nie zdążyłam się z nią pożegnać? Zdążyłam, wtedy, kiedy jechałam do Krakowa. Weszłam do niej i powiedziałam, że ją kocham, i że nic mi nie będzie. Naprawdę cieszę się, że to były ostatnie słowa, jakie ode mnie usłyszała. Czy żałuję, że pojechałam i nie było mnie, gdy zabrała ją karetka? Nie, bo moja obecność niczego by nie zmieniła. Gdybym nie wyjeżdżała, pewnie nie powiedziałabym tego, co powiedziałam. Czy żałuję, że wczoraj zamiast być u niej, piłam piwo z dziewczynami i oglądałam film? Nie. Tak się po prostu złożyło.
W tym roku mama z okazji swoich urodzin zaprosiła całą rodzinę na obiad w restauracji, bo, jak stwierdziła, kolejnych urodzin nie dożyje. Dlaczego ona zawsze musiała mieć rację?!
Zasłyszane dzisiaj:
Znowu ten cholerny listopad...
Nie wiem, czy słyszałaś, ale sąsiad X też niedawno zmarł...
Jesteśmy świeżo po pogrzebie...
Jutro pożegnanie w kaplicy, po którym zabierają mamę do kremacji. Wieczorem różaniec. Pogrzeb w piątek.
no, I'm not saying I'm sorry
one day maybe we'll meet again
Przykro mi. Każda strata bliskiej osoby jest bardzo bolesna. I każdy ma inny sposób na przeżywanie żałoby.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi bardzo, ale dobrze, że zdążyłaś się pożegnać. I masz racje twoja obecność pewnie niczego by nie zmieniła. Trzymaj się, tulę :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro z tego powodu. Wiem jak okropna jest taka strata. Dobrze, że zdążyłaś się z nią pożegnać to najważniejsze. Przytulam mocno! I pamiętam w modlitwie.
OdpowiedzUsuńMnie wcale nie dziwi brak łez. Łzy przychodzą z czasem, kiedy do człowieka naprawdę dotrze, co się stało. Przynajmniej...takie często odnoszę wrażenie.
OdpowiedzUsuńPrzytulam z całego serca i powiem tylko tyle, że jakbyś chciała jakoś pogadać, cokolwiek, czegoś byś potrzebowała, to wiesz, gdzie mnie znaleźć.
Tak bardzo mi przykro z tego powodu... Mam nadzieję, że uda ci się dalej normalnie żyć i że z czasem poczujesz się o wiele lepiej.
OdpowiedzUsuńStrasznie mi przykro, nie znam całej historii bo niedawno dopiero trafiłam na Twój blog, ale naprawdę mi przykro:(
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć... Nie umiem sobie nawet wyobrazić takiej sytuacji, takiej straty. Nie potrafię nawet udźwignąć ciężaru takiej myśli...
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno. Wszystkiego dobrego i... trzymaj się.
Gdy zmarł mój dziadek w czerwcu i wyszły fakty z przeszłości, nagle miałem większy żal do ojca. Dziadek przynajmniej za życia powiedział, że jego spadkiem są wnuczęta. Pogodziłem się z tym myśleniem.
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem, że niektórzy nie płaczą rzewnymi łzami. Więcej jest w nich żalu niż rozpaczy.
Życzę Ci dużo siły. Trzymaj się mocno. Jesteśmy z Tobą.
OdpowiedzUsuńMyślę dokładnie tak samo jak Myśli Nieskrywane.
OdpowiedzUsuństrasznie mi przykro..
OdpowiedzUsuńPrzykro mi Emi :( Nikt nigdy nie jest gotowy na odejście kogoś bliskiego...trzymaj się!
OdpowiedzUsuńbardzo mi przykro... mój dziadek zmarł 2 miesiące temu. nigdy nie jest się gotowym na taką informację, ona zawsze nas zaskakuje i zwala z nóg. przesyłam Tobie i Twojej rodzinie mnóstwo siły i ciepła
OdpowiedzUsuńPrzykro, smutno... tym bardziej, że jestem tu po raz pierwszy. Każdy kiedyś choć raz przeżył/przeżyje śmierć kogoś bliskiego. Sama już kilkakrotnie żegnałam się z bliskimi. Raz płakałam, nawet ryczałam jak bóbr, innym razem stałam w milczeniu przywołując te wszystkie dobre wspomnienia. Każdy na swój sposób musi to przeżyć. Trzymaj się ciepło.
OdpowiedzUsuń