Żeby się opalić, wcale nie trzeba wyjechać do ciepłych krajów...

Wystarczy wziąć rower i złapać prom do Szwecji. ;)

W zeszłym roku o jednodniowej wycieczce do Szwecji zaledwie wspomniałam, więc tym razem zamierzam zdać nieco bardziej szczegółową relację.

Z Gdyni wypłynęliśmy w poniedziałek o dziewiętnastej. 

Gdynia
Po odprawie, przypięciu rowerów i zapakowaniu rzeczy do kabin, zjedliśmy kolację na górnym pokładzie, wypiliśmy trochę alkoholu, a gdy zrobiło się chłodno i ląd zniknął za horyzontem, już w środku ustaliliśmy plan na następny dzień. Potem prysznic, bajka na dobranoc i można było iść spać... na jakieś trzy godziny, gdyż już o piątej trzydzieści zaczęło się sprzątanie kabin i trzeba było wstać. Na szczęście podobnie jak ostatnio, obudził nas Rod Stewart, a jemu mogę wybaczyć.


O siódmej dopłynęliśmy do Karlskrony, szybko opuściliśmy prom, zapakowaliśmy nadmiar bagażu do szafek w terminalu i ruszyliśmy na taras widokowy. Tam zjedliśmy śniadanie, po czym udaliśmy się w okolice Muzeum Morskiego, skąd złapaliśmy prom na Aspo. 

Taras widokowy

Na Aspo mieliśmy zwiedzić tylko Drottingskar, gdyż w zeszłym roku objechaliśmy je całe i tylko tę twierdzę uznaliśmy za wartą obejrzenia po raz kolejny, niestety przez późną godzinę otwarcia musieliśmy trochę pokręcić się po wysepce. Wreszcie otworzyli twierdzę, w pół godziny ją zwiedziliśmy i wróciliśmy z powrotem do Karlskrony. 

Drottningskar

Muzeum Morskie, Karlskrona
Tam stanęliśmy w kolejce po lody, w której staliśmy ponad godzinę, ale jak stwierdził kolega, są warte każdej minuty i każdej korony. Za 45 SEK dostaliśmy po trzy smaki (a było w czym wybierać) w takiej ilości, że część osób nie dała rady zjeść wszystkiego, więc o obiedzie nikt nie chciał nawet słyszeć.

Później przeszliśmy się po deptaku, obejrzeliśmy dzielnicę rybacką, poleżeliśmy na skalistej wysepce, wymieniliśmy stare banknoty na nowe, zaszliśmy do sklepu, zajrzeliśmy do ruin i nadszedł czas zbierać się z powrotem na prom. Już czekając na odprawę znalazłam pierwszego zagranicznego kesza. :) A druga noc na promie niewiele różniła się od pierwszej.


Domki w dzielnicy rybackiej

O siódmej trzydzieści byliśmy znów w Gdyni, pożegnaliśmy się i każdy ruszył w swoją stronę. W domu zaś, zamiast pójść spać jak normalny człowiek, wzięłam prysznic, zjadłam śniadanie i pojechałam do pracy. Rowerem.

Co warto wiedzieć przed wyjazdem? 

Przede wszystkim to, że zarówno na promie, jak i w samej Szwecji jest dość drogo, więc warto zaopatrzyć się we własny prowiant. Z alkoholem podobnie, bo o ile na promie dostanie się coś normalnego, tak w szwedzkim sklepie piwo jest o jedną trzecią mniejsze i ma dwa razy mniej procent. Serio. A jeśli weźmiecie tego naprawdę sporo, część można zostawić w szafce w terminalu. Nawet są na nich instrukcje po polsku. Do lodziarni, o której wspominałam, naprawdę warto pójść, zresztą kolejka mówi sama za siebie. I dobrze mieć rower, bo bilet na autobus kosztuje 50 SEK. 

Zdjęć nie wrzucam za dużo, bo nie są moje. Ja zrobiłam zaledwie kilka, widok z tarasu i to:

Osa dobrała się do mojej bułki.
Podsumowując: wrócimy tu jeszcze.

Komentarze

  1. od kiedy to osy są bułkożerne?:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to najbardziej smakowała jej polska szynka :D

      Usuń
    2. hahahaha jakaś mutacja u niej nastąpiła;p

      Usuń
    3. biedne owadki a kiedyś zadowalały sie miodkiem:D

      Usuń
  2. Po raz kolejny do Karlskrony? Też byłem w Szwecji - w Malmoe przez godzinę :v.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie wybrałabym się wgłąb Skandynawii, ale im dalej od Gdyni, tym drożej. :P

      Usuń
  3. Blogi mnie ostatnio nie lubią i nie widzę zdjęć... Wygooglowała sobie więc i... jak fajnie! Uwielbiam miejsca, do których chce się wracać. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też przestały działać, chociaż jak ładowałam, wszystko było okej. Mam wrażenie, że to staje się już naszą tradycją. ;)

      Usuń
  4. jedniodniowa wycieczka do Szwecji?! WHAAAAT, mi by tam miesiąc nie starczył, żeby wszystko obejrzeć :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że nie wyświetlają mi się zdjęcia. Widzę tylko tą bułkę, chociaż nie widzę osy xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nie wiem, co stało się ze zdjęciami. Jak je ładowałam, to się wyświetlały. :(
      Osa siedzi na szynce, z lewej strony. :)

      Usuń
    2. Czasem wyskakuja takie dziwne bledy :/

      Usuń
  6. raz widziałam, jak osa usiadła na plasterku szynki, coś przy nim zaczęła majstrować, ale nikt jej nie odgonił. w końcu odleciała zabierając ze sobą mini kółko z szynki, które sobie odkroiła jakoś xD

    o Szwecję tylko zahaczyłam, a bardzo chętnie bym się tam wybrała! nawet ceny mnie nie odstraszają :D lody ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. nie siedzę w cieniu, bo cienia na plaży trudno zaznać, szczególnie na otwartym terenie :P starałam się smarować co godzinę, no ale... nie wypaliło. tzn. wypaliło, ale skórę ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. coś mi się porobiło bo nie wyświetlają mi się zdjęcia...wycieczka z tego co piszesz udana :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawie :) Nie brałam pod uwagę północnych krajów, zawsze wolałam te, które są na południu. Ale może kiedyś ...

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie widzę zdjęć :/
    Ale i tak chcę do Szwecji!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz