When there's trouble you know who to call

Już chyba ze trzy razy zaczynałam pisać tego posta i za każdym razem kasowałam go, nie mając pomysłu, co z nim zrobić. Odwiedziłam jednak Wasze blogi i pomyślałam, że zrobię jak Anelise i po prostu zdam relację z ostatnich wydarzeń. :)

Zacznijmy może od czwartku - tego dnia spotkałam się z A. i M., żeby opić magisterkę tej pierwszej. Chociaż opić to symboliczne słowo, spotkałyśmy się, żeby pogadać, a przy okazji wypić jedno czy dwa piwka. Z powodu czasowego zamknięcia naszej ulubionej Tabuli udałyśmy się do Małpiego Rozumu. Odwiedzanie nowych miejsc jest dla nas trochę stresujące, bo nie znamy menu ani cen, więc nie możemy wcześniej przemyśleć, co kupujemy, a nasza decyzyjność jest ujemna. Na szczęście od razu wypatrzyłyśmy to:

i inne z tej serii, ale moim faworytem jak do tej pory jest właśnie dzika róża. Po dwóch poszłyśmy na lody i zapiekankę, a trzecie piwo wypiłyśmy już na plaży.

W piątek, pomimo upału postanowiłyśmy pójść na spacer. Skończyło się na tym, że zdychałyśmy z gorąca, więc z piwem udałyśmy się do lasu. Po chwili wyczekiwania zwolniło się nasze ulubione drzewo z widokiem. Kiedyś zrobię zdjęcie i pokażę, bo miejsce jest zacne. 

W weekend niestety nie zrobiłam tego, co chciałam, bo większość czasu leżałam, starając się nie umrzeć z gorąca. Oczywiście oglądałam też mecz - przy karnych wiedziałam już, że nasi strzelili, zanim w telewizji piłka wpadła do bramki, słychać było na całym osiedlu. Co ciekawe, podczas pierwszego meczu reprezentacji nie miałam żadnych przekąsek i stwierdziłam, że tak się nie da. Podczas meczu z Niemcami i Ukrainą wcinałam czipsy, a ze Szwajcarią otworzyłam cydr, bo doszłam do wniosku, że na sucho nie dam rady. Zastanawiam się, czym popijać będę jutro...

Wreszcie w poniedziałek po południu byłam u A. na planszówkach, gdzie pochwaliłam się koleżance nową pracą, zaś inna koleżanka opowiadała, że robi prawo jazy. Z dwóch rozmów wyszło coś takiego:
- Jutro będę na ulicy.
- A co, tam lepiej płacą? 
Rodzice A. wrócili wieczorem z zakupów i zastali nas nad Kolejką, grzecznie popijających herbatkę i zajadających ciasteczka i wyjęli nam nalewkę z aronii, cobyśmy tak na sucho nie siedzieli. Taa.

Wczoraj zaś trochę posprzątałam i dokończyłam oglądanie piątego, nieemitowanego w Polsce sezonu Młodych Tytanów i do tego kinówkę. Kurczę, uwielbiam to! 


Oglądaliście? 

I to w sumie tyle. Dziś nie robię nic ciekawego, bo M. obroniła magisterkę i opija ze swoimi z roku, a resztę znajomych zabrał mi Opener. 

Komentarze

  1. Czyli u Ciebie ostatnio bardzo towarzysko :) Jestem zaszczycona tym, że zainspirowałam Cię do napisania notki :) I czekam na widoki spod drzewa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałam tu pisać jak Anelise, że bardzo towarzysko się zrobiło :) To dobrze. Chyba od tego jest lato, tak powinno wyglądać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jutro to winem musisz przepijać a jak dostaniemy się do półfinałów to rumem :) na końcu czeka wódka :)
    Koniecznie chcę to drzewo zobaczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. piwka na plaży bym się napiła;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Piwka bym się też napiła, chociaż ostatnio pijam szampana ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. haha, u mnie też było wiadomo, że strzelili, bo w knajpie obok mają telewizję z sekundę mniejszym opóźnieniem, niż my :D
    Małpi Rozum, brzmi spoko, udałabym się tam :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Takie opijanie mi się podoba, kulturalnie i z głową :)
    Mecze mnie jakoś nie ekscytowały specjalnie, zupełnie nie mam duszy kibica :P Oglądałam, ale bez większych skoków adrenaliny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Towarzysko u Ciebie się zrobiło :) Ja wciąż się uczę wychodzić do ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  9. no to korzystasz! to mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz