O tym, że z Emi żyć ciężko, a bez Emi...
Chyba powinnam trzymać się jednego określenia przy opisywaniu osób... Pamiętacie tego pana, który wyjechał do Dalekiego Kraju? Różnie o nim pisałam - były-niedoszły, miłość życia, po prostu On...
Kilka dni temu rzucił standardowe Co tam?, na które odpisałam po dwóch dniach. Oznajmił, że wraca na miesiąc i spytał, czy nie chciałabym się z nim spotkać. Okej, czemu nie. Niech napisze, jak już będzie. W sobotę wrócił. Odpisałam w niedzielę, że mogę się z nim spotkać między czwartkiem a niedzielą. Na pytanie, co robię w tygodniu, stwierdziłam, że pewnie będę siedzieć przed komputerem lub spać. A co chcę robić? Niech coś wymyśli, podejmowanie decyzji nie jest moją mocną stroną. Stanęło na czwartku, a kolejne pytanie o to, co u mnie, zignorowałam.
Naprawdę podziwiam ludzi, którzy mają do mnie cierpliwość.
Potem rozmawiałam z mamą:
- Umówiłam się z nim na czwartek.
- O której?
- Nie wiem.
- Gdzie pójdziecie?
- Nie wiem.
- Przyjedzie po ciebie?
- Nie wiem.
A jutro czwartek. ;)
Nie mam pojęcia, o co chodzi w tej piosence, ale przyjemnie się jej słucha.
oj no, jutro czwartek, zgadacie się rano! niektóre spotkania które opierają się na spontanie wychodzą najlepiej :)
OdpowiedzUsuńA ja podziwiam nieraz, jak nawet czasem takie rzucone niby od niechcenia "co tam" potrafi wywrócić życie do góry nogami. Ciekawe, jak będzie z tym XD
OdpowiedzUsuń