Sam bądź zmianą, którą widzieć chcesz

Święta są męczące, wiec cieszę się, że już się skończyły.

Wigilię spędziłam w małym gronie - mama, siostra i babcia. Ledwo zdołałyśmy przekonać babcię do podzielenia się opłatkiem, o modlitwie nie było mowy, od razu usiadła i wzięła się do jedzenia, a po dwóch godzinach zwinęła się do domu, bo była zmęczona. Zostałyśmy więc my trzy i Kevin sam w domu.

Pierwszy dzień spędziliśmy u siostry taty, było całkiem sympatycznie. Za to wieczorem napisałam do pana, który jest w Irlandii. Nie wiem, co mnie natchnęło, może ta wypita wcześniej whisky... Ostatnio widzieliśmy się rok temu, a dokładnie 23 grudnia, dzień przed Wigilią. Dałam mu kilka pierników, które upiekłam, siedzieliśmy u niego na kanapie i oglądaliśmy telewizję. A później pyk! i kontakt się urwał na jakiś czas. Ile wypiłaś? - zapytał w pewnym momencie. - Dlaczego uważasz, że coś piłam? - Bo jesteś weselsza niż zwykle. Szkoda, że nie przyjechał na święta.

W drugi odwiedziliśmy siostrę mamy, gdzie wymęczyły mnie córki moich kuzynów. Wieczorem jeszcze z kolegą poszłam na koncert w ramach imprezy Metropolia jest okey. Poszłam tam dla Fuzza i żałować mogę tylko tego, że grali tak krótko. Czekając na ich płytę, gwałcę replay.



Bonusowy dzień świąteczny - niedzielę - spędziłam w gronie znajomych rozkminiając Talisman: Magia i Miecz oraz dyskutując o sposobach dekoracji pierników. Brat koleżanki odwoził wszystkich do domów i wszedł do mnie na chwilę skorzystać z toalety. Żałujcie, że nie widzieliście miny mojej mamy, która zaraz zaczęła wypytywać mnie, kto to jest, co robi i czy ma dziewczynę...

Zgarnęłam trochę prezentów urodzinowo-świątecznych: bransoletkę, perfum, książkę (Pierwszy grób po prawej), głośniczek, fartuszek, foremkę silikonową do babeczek, świeczkę, kapcie (bo bez kapci nie ma świąt!), płyty (Lao Che, Zeus, Lemon, Pablopavo, Placebo), kubek.

Jak widać, bilans wychodzi na plus. Pierogi zostały ulepione na czas, obyło się bez ofiar i większych kłótni (mniejszych jak zwykle nie brakowało), jedzenia bardzo powoli ubywa. Teraz muszę jeszcze tylko ogarnąć coś na sylwestra.

A jak Wasze święta?

Komentarze

  1. Faktycznie wigilia nie była zbyt świąteczna z takim podejściem do tematu babci. Ale we dwie byłoby chyba jeszcze bardziej przykro. Też udało mi się w tym roku przekonać mamę do tego byśmy nie odmawiali pacierza przed jedzeniem bo myślałam, że już nikt tak nie robi. Powiedziała tylko formułkę przed podzieleniem się opłatkiem. Ale i tak było weselej. Za to kolejne dni były już u Ciebie ciekawe więc dziwię się, że nie chcesz już świat :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja spędzałam święta z mamą tylko ale i tak było super :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie święta pierwsze z Nim :) A tak to w sumie nawet standardowo bo oprócz Niego to rodzice i brat, nikt więcej :) Było całkiem luźno.

    OdpowiedzUsuń
  4. ach u nas rodzinnie było. 6 osób cała lodówka żarcia i ból brzucha rano xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje święta to nuda. W sumie wyglądały jak zawsze, jeden dzień objazdowy u rodziny, reszta czasu spędzona leniwie w domu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak dobrze, że w moim przypadku święta były u rodzeństwa (a tam zmywarka :v). Sprzątanie domu i mycie garów z głowy :3.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz