Równowarta wymiana?

No i moje wakacje się skończyły - mama wróciła z sanatorium... i się zaczęło.

Już od progu wszystko było źle, a to, że posprzątałam cały dom, upiekłam babeczki i zrobiłam kanapki zostało zignorowane. Ważniejsze było oczywiście to, że dupsko mi urosło i na pewno przez cały czas, kiedy jej nie było, zupełnie się obijałam.

Przecież nieważne, że obiad był codziennie - mielone, schabowe, naleśniki, gulasz, kurczak... Tylko ostatnie dwa obiady zrobiła siostra. Było posprzątane, żadnych szalonych imprez nie organizowałam, grzecznie robiłam, co do mnie należy. Ale nie, trzeba wypomnieć jedną jedyną sytuację, w której zachowałam się nieodpowiedzialnie. 

A dzisiaj z samego rana pierwsze co, to zrób tacie śniadanie - zagrzej mu kaszankę. Okej, ale nie wiem, jak powinnam - w wodzie, mikrofali, na patelni? Nawet nie próbowałam pytać. Całą noc nie spałam, nie odzywaj się do mnie, bo głowa mnie boli, nogi mi puchną... 

Ojciec za to zły, bo choć lubi załatwiać różne sprawy telefonicznie i sam się do tego wyrywa, to przecież mama bez niego by nic nie zrobiła. Mama na to wściekła, że nikt go o to nie prosił i poradziłaby sobie sama. Oszaleć można.

Ostatecznie zrobiłam śniadanie i przygotowałam do wyjścia. A ty gdzie? Jak się ciebie nie zapyta, to też nie powiesz, że gdzieś wychodzisz! - A jak mam mówić w takim hałasie? Siostra wiecznie wtrąca się w ich kłótnie, co raczej przeszkadza niż pomaga, a do mnie chwilowo się nie odzywa. 

Wszyscy źli na wszystkich, każdy gdzie indziej robi co innego. 


Obejrzałam wreszcie Fullmetal Alchemist, choć długo się przed tym broniłam. Historię znałam, bo czytałam mangę, wiedziałam doskonale, jak się skończy, a mimo to oglądało się świetnie. Nie dziwię się, że ma tak dobrą ocenę, to chyba najlepszy shounen i jedna z najlepszych serii, jakie widziałam. A teraz oczywiście, jak zawsze po skończeniu dobrego animca, nie wiem, co ze sobą zrobić.


Poza tym brakuje mi mojej M. Też sobie wymyśliła, wyjeżdżać na cały sierpień! Bez niej nie chce mi się nawet ruszyć tyłka na spacer ani rower. Za to A, za daleko mieszka, żeby ją wyciągać na godzinę, bo sam dojazd tyle trwa. 

Komentarze

  1. Historia z mamą - wypisz wymaluj jak u mnie. Ale pewnie już czytałaś, więc nie dodam więcej niepotrzebnych słów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czytałam. Nie wiem, co mam robić w takiej sytuacji. Czasami jest lepiej, czasami gorzej.

      Usuń
    2. Z doświadczenia wiem, że niewiele możemy zrobić. Mi Ciacho kiedyś poradził, żebym po prostu siedziała w pokoju jak mama jest w domu i kiedy ma złe chwile po prostu żebym nie wchodziła jej w drogę. I tego się trzymam.

      Usuń
    3. Też staram się tak robić, ale nie zawsze działa. Czasem nawet to, że siedzę w pokoju ją denerwuje.

      Usuń
  2. Choć nie mam aż takich historii jak Ty (pomimo tego współczuję), to jednak bardzo się cieszyłem, gdy niedawno byłem sam w domu przez kilka dni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasem trzeba zachować się zgodnie ze schematem, w jaki sposób postrzegają nas inni. Wtedy dopiero doceniają prawdziwe oblicze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. zamiast wdzięcznym być za żarcia robienie to jeszcze Ci się dostało że to nie tak miało być ech..

    OdpowiedzUsuń
  5. u mnie w domu ostatnimi dniami młyn, wszyscy na siebie źli, wszyscy do siebie fukają, ach szkoda gadać :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Najgorzej...czeka się nawet nieraz na czyjś powrót, a tu od progu..rozczarowanie i pewna "gorzkość". Cholernie współczuję...

    OdpowiedzUsuń
  7. szkoda, że mama nie docenia Twojego wysiłku... nikt nie lubi, jak się mu podcina w ten sposób skrzydła, mnie też to ostatnio spotkało, choć akurat nie ze strony mamy. trzymaj się dzielnie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana...niektóre sytuacje u Ciebie w domu są tak bardzo podobne do moich.. :( Trzymaj się, kochana Emi!


    http://delikatnamateria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz