It's been a while
Weekend, weekend i po weekendzie...
Zaczęło się całkiem nieźle. W czwartek odwołałam korki, bo co będę dzieciaka męczyć, zaraz koniec roku szkolnego, i poszłam na zakupy. Nabyłam szorty *klik* i upewniłam się, że noszenie ich przeze mnie nie jest jeszcze zbrodnią na przeciwko zmysłowi wzroku. Przy okazji zauważyłam też niestety, że powoli zbliżam się do sieciówkowych granic... Trzeba coś z tym zrobić.
Do A. przyjechali znajomi, więc umówiłyśmy się z M., że pójdziemy na rower. Tylko że M. akurat wyjechała... A jeszcze we wtorek śmiałyśmy się, żeby tylko ładna pogoda była, to się gdzieś wybierzemy. Z obiema miałam się spotkać dziś i pokeszować, ale A. się wykręciła. Sama nie wiem, powinnam być zła, czy rozczarowana?
Ostatecznie z M. pojechałyśmy na krótką rowerową wycieczkę na Babie Doły. Pogoda piękna, ludzi mało, widoki cudne... W sam raz na spędzenie miłej niedzieli.
I znów zaczynam się zastanawiać, jak można nie mieszkać nad morzem. Gdzie się wtedy wyleguje w letnie dni, pije piwo wieczorami i robi grilla w majówkę? A może ja za bardzo lubię morze?
Ja też kocham morze wielką miłością, choć wszyscy się śmieją, że powinnam wielbić góry wysokie :P No ale plaża, bezmiar wód... cudowne okoliczności przyrody :)
OdpowiedzUsuńI człowiek na chwilę zapomina o całym stresie... Magia.
UsuńA Ty masz to na wyciągnięcie ręki, szczęściaro :)
UsuńMieszkać nad morzem... samo marzenie :-)
OdpowiedzUsuńAno, szczęściara ze mnie. :)
UsuńTotalna :) Co do zakupów, mam bordową sukienkę, do której muszę nabyć żakiet, gdyż na komunie, do kościoła w gołych plecach nie wparaduję i nie wiem coż za kolor będzie pasował, oprócz czarnego... nic mi w oczy nie wpada :(
UsuńJak pięknie tam! Mogłabym mieszkać nad morzem dla samych tych widoków (jako że pływać za chlerę nie potrafię, mimo kilku prób), choć chyba nie mogłabym się rozstać z naszymi pięknymi górami :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto umieć pływać, zwłaszcza jak się mieszka nad morzem. :) Mieszkasz w górach?
UsuńWarto, warto, ale zwyczajnie od dziecka boję się wody i mimo że mnie wysyłali kilkakrotnie na basen, to nic to nie dało. Dalej panikuję, gdy woda sięga mi powyżej bioder :P Nie, mieszkam na śląsku, ale stąd mi już niedaleko i często w te rejony jeżdżę :D
Usuńja z kolei jestem 100% górowa, nad morzem nie byłam nigdy nie korci mnie:)
OdpowiedzUsuńNie wiesz, co tracisz. :P
Usuńnie lubię głębokiej wody xd
UsuńZa ten ostatni akapit to bym Cię udusiła. Bo o tym jak Ci tego morza zazdroszczę wspominałam nie raz :P
OdpowiedzUsuńTo fakt. Wybacz mi. ;)
UsuńWybaczam :P
UsuńTo A. powinna żałować, że się z Wami nie wybrała! :)
OdpowiedzUsuńMasz rację. :)
Usuń:) Często miewam rację.
UsuńSkromna jesteś. :D
Usuń:> No ba.
UsuńA ja dzisiaj byłam na zakupach. :)
OdpowiedzUsuńUpolowałaś coś ciekawego? :)
UsuńA w zasadzie na oku mam buty, torebkę i w zasadzie chyba na razie tyle hehe :p widziałam też fajny zegarek, no i jeszcze kilka innych rzeczy ...
UsuńTego morza to Ci zazdroszczę. Jak mieszkałam nad jeziorem to tam wszystkie imprezy się odbywały :)
OdpowiedzUsuńJeziora też są super. ;)
Usuńnie pamiętam kiedy była na babich dołach :p
OdpowiedzUsuńA tak ładnie tam jest. ;)
Usuńbędzie trzeba się wybrać, ale samej to jakoś mi się nie chce ;D
UsuńJak się mieszka na wsi, to grilla robi się na podwórku (przynajmniej u mnie). Wylegiwać też się tam można. A jak się mieszka w mieście (np. w Poznaniu) to polecam Kampus Morasko ;-) Łasne zielone tereny, cisza, spokój i teren Uniwersytetu, więc i piwo ze spokojem można wypić. I właśnie tak wyglądała moja majówka - na Kampusie z grillem ;-)
OdpowiedzUsuńSuper blog, zapraszam do mnie jestem tu nowa ;)
OdpowiedzUsuńNie lubię Cię za to pytanie! Zazdroszczę tego morza, mega!
OdpowiedzUsuńOch, jak ja zazdroszczę tego mieszkania nad morzem, och jak zazdroszczę <3
OdpowiedzUsuń