Wszyscy jesteśmy Hipokrytesami?
Jak zwykle święta minęły szybko i spokojnie. Poza siostrą taty z rodziną w drugi dzień świąt nie mieliśmy gości, więc udało mi się odpocząć po spędzeniu całego dnia w kuchni w sobotę (trzy sałatki i trzy ciasta - miewałam lepsze świąteczne statystyki...).
Nawet prezentami pochwalić się nie mogę, bo dostałam je tylko w formie pieniężnej (chociaż moja mama była jeszcze lepsza - dała mi telefon i powiedziała "Zrób sobie przelew"). Kupiłam sobie za to trochę kosmetyków i kilka "chińskich książek", jak mama mówi na mangi.
We wtorek zaś byłam na mini imprezie urodzinowej u koleżanki. Zaprosiła mnie aż dzień wcześniej, więc czasu miałam naprawdę dużo, aby jej coś kupić... Na szczęście moje przyjaciółki też zostały zaproszone, więc razem wybrałyśmy jej dwie chińskie książki i herbatę (ja od owej koleżanki na urodziny dostałam książkę, którą sama wcześniej mi pożyczyła).
Przybyłyśmy punktualnie, zostałyśmy usadzone w salonie przez mamę koleżanki, a na nią samą czekałyśmy jeszcze ze dwadzieścia minut. Zaczęliśmy od planszówek, ale jeden z gości był tak beznadziejnie znudzony chyba samym faktem przebywania w naszym towarzystwie, że gra się urwała. Atmosfera mdła, gospodyni nie było przez większość czasu... Dopiero ostatnie dwadzieścia minut, kiedy została nas tylko czwórka plus solenizantka i jej brat i usiedliśmy przy stole do kolacji, miało sens.
Solenizantki z nami nie było, gdyż rzekomo knuła z mamą, jak wyprosić niegrzecznego gościa. A gdyby tak wziąć go na słówko i powiedzieć po prostu "Nie podoba mi się twoje zachowanie, albo je zmienisz, albo cię wyproszę"? Nie jest to szczytem uprzejmości, ale olewanie gości nie jest nim tym bardziej. A stwierdzenie chłopaka a propos prezentu "A to kupiłem za złotówkę na targu" albo "Wziąłem to z domu, bo nikt nie chciał"?
Zastanawiam się, czy wszyscy tacy są, że dostają prezent i udają, że się z niego cieszą, a po wyjściu osoby, która go wręczyła, krytykują go... Mi też się to zdarza, niestety. Albo bawią się z kimś, rozmawiają, a później "a ten jest taki i owaki". Nawet kiedy nasza czwórka wyszła od koleżanki, zaczęłyśmy mówić o jej zachowaniu. Wszystkie jesteśmy dwulicowe? Narzekamy na takie zachowania, a same robimy identycznie.
Po co knuć? Lubię jasne sytuacje, co komu zależało na jakimś dupku? Zwłaszcza, kiedy ten ruch mógł uratować imprezę,
OdpowiedzUsuńMoje prezenty są w 99% trafione, nie krytykuję fajnych podarunków, nawet dla kaprysu xD
Też się nad tym zastanawiam. Ale ona stwierdziła, że jest "zbyt miła, żeby po prostu go wyprosić".
UsuńA to zazdroszczę takich prezentów. :D
Zbyt mili ludzie są często wkurzający :P
UsuńDobrze mnie znają :)
Ja nigdy nie krece nosem jak dostane prezent, może dlatego że prawie ich nie dostaje i każdy nawet najmniejszy budzi we mnie radość. Chyba z Twojego posta dowiedziałam się że jestem zbyt szczera.
Usuń@Anonimowa
UsuńMoim zdaniem bardziej niemiłe było olewanie całej reszty towarzystwa. :P
To dobrze. Chyba że to ja jestem zbyt wymagająca...
@Anya
UsuńMi już nawet nie chodzi o sam prezent, po prostu bywa mi przykro, że osoby, którym ja wybieram prezent godzinami, potrafią kupić zupełnie przypadkową rzecz albo nie znają mnie na tyle, by wiedzieć, co trafi w mój gust. Albo zwyczajnie nie pamiętają, jak w tym przypadku, o którym pisałam w poście.
Zresztą moim zdaniem taka szczerość nie jest wadą.
A wiesz, i tu masz rację bo tak ludzie robią człowiek się głowi co kupić. Ja zawsze myślę czy może coś słyszałam ze cos się jej podoba, o czymś marzy itd. A tu dostajesz przypadkową rzecz, nie wymagam nigdy prezentów wole drobiazg ale od serca, z pomysłem.
UsuńSzkoda, że to spotkanie tak siadło :( Solenizantka musi być zawsze obok! :)
OdpowiedzUsuńZwłaszcza, że z koleżanką widujemy się raz na pół roku, bo nigdy nie ma czasu... :(
UsuńDokładnie. I jako gospodyni powinna zająć się gośćmi.
Mam to szczęście, że rodzinka sprawia mi albo książki, albo kupony na książki, albo to i to więc nie mam prawa narzekać :D a jeśli już to na pewno nie w ich towarzystwie :) szkoda że przez jedną osobę impreza była denna :(
OdpowiedzUsuńJa tam zawsze wolałam pieniądze od nieudanych prezentów. Zawsze mogłam sobie odłożyć na mój wymarzony prezent.
OdpowiedzUsuńu nas prezenty zawsze są w formie kasy - ot sama sobie prezent kupię:D
OdpowiedzUsuńWiesz taka ludzka natura, nie zmienisz tego ;)
OdpowiedzUsuńJakie mangi sobie kupiłaś?;>
Chińskie książki brzmi mi jeszcze gorzej niż chińskie bajki, serio :D
OdpowiedzUsuńI wiesz...każdy z nas ma w sobie coś z hipokryty. I czasem nie jest to hipokryzja nawet celowa. Czasem zostaje się kłamcą w lepszej intencji ale...to nadal kłamstwo. Ale lubimy też kłamać sobie i być hipokrytami w stosunku właśnie do samych siebie..i zastanawiam się, czy to nie bywa jeszcze gorsze.
Ale prezentu każdy ma prawo nie utrafić więc...jakaś wielka krytyka mogłaby zostać odpuszczona :P
Zawsze gdy ktoś krytykuje przy mnie prezent mówię: "to daj mi" :P albo: "ciesz się, że w ogóle coś dostałaś" :P
OdpowiedzUsuńAno właśnie trochę słabo, że nie było jej obok. Tak jakoś... zaprasza, a później olewa...
OdpowiedzUsuńWczoraj ktoś bardzo mądry mi powiedział, że wszyscy jesteśmy hipokrytami, bo to jest wpisane w człowieczeństwo :)
OdpowiedzUsuńChyba zawsze tak jest z prezentami. Nie chcemy sprawić przykrości gościom i dlatego cieszymy się z prezentów, chociaż w środku krew nas zalewa :) Szkoda tylko, że solenizantka tak się głupio zachowywała :/
OdpowiedzUsuńNiestety mam wrażenie, że masz rację i wszyscy tak robią. Pewnie, że nie zawsze, ale... jesteśmy ludźmi, lubimy komentować. Wszystko chyba...
OdpowiedzUsuńGdybym usłyszał od mamy "Zrób sobie przelew" to po nim wypieprzyłaby mnie z domu :P.
OdpowiedzUsuńTakie sytuacje to świetne pole dyplomacji. Ale z drugiej strony - "(...)za złotówkę na targu" czy "(...)bo nikt nie chciał" nie są nawet minimalnym poczuciem taktu.
Krytykanctwo to takie polskie. Czysta esencja cebulactwa! :P
PS na mojego bloga można wchodzić już bez zaproszenia :)
OdpowiedzUsuń