Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2016

For all this time I've been loving you

Obraz
Zasypiam przed laptopem, ale wiem, że muszę teraz sklecić tego posta, bo rano tego nie zrobię. Jak wiecie, miałam się dziś spotkać z Panem z Islandii. I owszem, widzieliśmy się. Było... w porządku. Znamy się już tyle lat i na tyle dobrze (mam wrażenie, że nawet zbyt dobrze), że mogę być sobą w jego towarzystwie. Jak średnio raz na pół roku po prostu wpadł i zamieszał w moim życiu. W pewnym momencie stwierdził, że skoro mnie nic tu nie trzyma, to też powinnam wyjechać , a mi przypomniały się słowa, które wypowiedział ze dwa czy trzy lata temu. Wyjedziemy razem . Pamiętam tę sytuację, jakby to było wczoraj. Serio, chciałabym tak pamiętać rzeczy przydatne.  A gdyby ten wieczór miał być piosenką, to zdecydowanie byłaby ta: Zgadaliśmy się na temat Eurowizji. Rzuciłam, że i dziś lubię posłuchać niektórych piosenek z tego konkursu i dodałam, że wczoraj zaczęłam od piosenki z Eurowizji z 2006 roku, a skończyłam słuchając wersji akustycznej piosenki tureckiego rockowego ze

O tym, że z Emi żyć ciężko, a bez Emi...

Obraz
Chyba powinnam trzymać się jednego określenia przy opisywaniu osób... Pamiętacie tego pana, który wyjechał do Dalekiego Kraju? Różnie o nim pisałam - były-niedoszły, miłość życia, po prostu On...  Kilka dni temu rzucił standardowe Co tam? , na które odpisałam po dwóch dniach. Oznajmił, że wraca na miesiąc i spytał, czy nie chciałabym się z nim spotkać. Okej, czemu nie. Niech napisze, jak już będzie. W sobotę wrócił. Odpisałam w niedzielę, że mogę się z nim spotkać między czwartkiem a niedzielą. Na pytanie, co robię w tygodniu, stwierdziłam, że pewnie będę siedzieć przed komputerem lub spać. A co chcę robić? Niech coś wymyśli, podejmowanie decyzji nie jest moją mocną stroną. Stanęło na czwartku, a kolejne pytanie o to, co u mnie, zignorowałam. Naprawdę podziwiam ludzi, którzy mają do mnie cierpliwość.  Potem rozmawiałam z mamą: - Umówiłam się z nim na czwartek. - O której? - Nie wiem. - Gdzie pójdziecie? - Nie wiem. - Przyjedzie po ciebie? - Nie wiem. A jutr

Życie jest małą ściemniarą

Obraz
Z pracy, o której mówiłam ostatnio nawet nie oddzwonili. Cały dzień gapiłam się tępo w ekran telefonu... i nic. Pustka. Szukam dalej. Muszę pochwalić się za to moimi ostatnimi snami. W czwartek śniło mi się, że Hans przebił włócznią Litzę (Luxtorpeda), a później zastępował go na koncercie jak gdyby nigdy nic. I jeśli to wydało mi się dziwne, to piątkowy sen przebił wszystko. Jestem z Nim w kuchni, przytulamy się... i w pewnym momencie szepczę Mu do ucha Tylko bądź delikatny . Chyba powinnam zmienić dilera. Miałam napisać jeszcze o kilku innych rzeczach, ale irytuje mnie to, jak głośno pracuje mój laptop. Serio.

Ciągle siąpi deszcz, a kiedy spadnie śnieg?

Obraz
Byłam wczoraj na rozmowie kwalifikacyjnej w pewnej firmie... i kurczę, było naprawdę miło. Facet, który ze mną rozmawiał, stwierdził, że to nic, iż nie mam dużego doświadczenia, bo jeszcze zdążę się w życiu napracować... Miłe, nie? Cały gdyński oddział składa się raptem z dwóch osób, które z miejsca polubiłam. Dojazd idealny, godziny pracy też, można wyjść w przerwie coś zjeść... W przyszły piątek dostanę odpowiedź, a mój wrodzony optymizm podpowiada mi, że nic z tego nie będzie. Ale i tak po wyjściu miałam wrażenie, że ktoś wyssał ze mnie całą energię.  Poza tym zupełnie nic się nie dzieje. Kupiłam drukarkę na spółkę z siostrą i udało mi się ją podłączyć do obu komputerów. Zaczęłam uczyć się hiszpańskiego z książki, którą dostałam na urodziny dwa lata temu. Muszę wkuć ze sto słówek z angielskiego na sobotę, a jeszcze nie zaczęłam. Byłam w kinie na Deadpoolu i Zwierzogrodzie ♥. Chcę już wiosnę!